wtorek, stycznia 31, 2012

26. Review: Olejek do masażu `Migdały i papaja`

Dziś recenzja cudownego olejku z Alerry :] Jest on multizadaniowcem, ale ja głównie uzywam go do włosów.
Olejek nie zawiera alkoholu, silikonu, czy rakotwórczych parabenów. Składa się z samych naturalnych olejów z kontrolowanej biologicznie uprawy, tj.:
+ Olej sojowy.
+ Olej rycynowy.
+ Olej migdałowy.
+ Olej kukurydziany.
+ Olej sezamowy.
+ Olej z kiełków pszenicy.
+ Olej winogronowy.
+ Olej z papai.
+ Oliwa z oliwek.
+ Olej z awokado.
+  Olej jojoba.
+  Olej słonecznikowy.

To pierwszy olej, który dał radę z moimi przesuszonymi końcówkami. Dzięki niemu nie mam już tego problemu. Końcówki są nawilżone i odżywione. Wyglądają naprawdę zdrowo.
Używam go w dwojaki sposób:
+ nakładam go na całą długość włosów na kilka godzin przed myciem, najczęściej około dwóch i zmywam szamponem z Aletrry. Włosy cudownie błyszczą, są gładkie, miękkie, sprężyste po użyciu.
+ nakładam odrobinę olejku na suche już włosy i je związuje, dzięki temu zabezpieczam je przed działaniem zimna na zewnątrz i suchego powietrza wewnątrz. Dzięki temu są wygładzone, nabłyszczone i mają przepiękny zapach.
Przy nakładaniu na włosy wmasowuje też trochę w paznokcie i skórki wokół nich, co sprawia, że ich stan bardzo się polepszył :]
Trochę żal mi nakładać to cudo na skórę ciała, ze względu na objętość i cenę.


Pozdrawiam,
Szarooka
 

niedziela, stycznia 29, 2012

piątek, stycznia 27, 2012

24. Review: Błyszczyk Hean Colour Obsession





Kosmetyki firmy z Hean były jednymi z pierwszych, które używałam. Później troszkę o nich zapomniałam, ale teraz wracają do mnie.
Muszę przyznać, że produkty tej firmy są bardzo dobre i mają rozsądną cenę, ale ciężko je dostać. Sama przez prawie miesiąc szukałam tych błyszczyków, wreszcie znalazłam je w malutkiej drogerii przy moim domu :]
Zakupiłam kolor 41 Delicate Mousse, ponieważ jest praktyczniejszy niż bardziej intensywne kolory. Muszę przyznać, że ten błyszczyk jest po prostu świetny! Oto jego plusy:
+ trwałość - około 2 godzin bez poprawek.
+ nawilża usta.
+ wygładza usta i sprawia, że stają się nieco pełniejsze.
+ estetyczne opakowanie, widać ile kosmetyku pozostało.
+ konsystencja jest dość gęsta, ale nie czuć błyszczyku na ustach.
+ dobrze przylega do us, ale ich nie klei.
+ błyszczyk nadaje satynowy połysk.
niska cena.
+ kolor jest półtransparentny, przez co świetnie nadaje się do makijażu gdzie oczy są mocno podkreślone.
+ wydajność.
+ polska firma. Uważam, że powinno się kupować polskie produkty, bo w niczym nie ustępują zagranicznym, czasami są nawet dużo lepsze i tańsze. To taki mały patriotyczny akcent :]

Małe minusy:
- troszkę za twardy aplikator, przez co nabiera zdecydowanie za mało kosmetyku.
- lekko chemiczny zapach.
- dostępność.


Bardzo polecam ten  błyszczyk.

Pozdrawiam,
Szarooka

środa, stycznia 25, 2012

23. Silikonowy detox





Zaczynając moją przygodę z naturalną pielęgnacją włosów byłam pewna, że wystarczy przestawić się olejowanie, domowe maseczki i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki moje przesuszone, zniszczone pasma staną się zdrowe i piękne.
Oh, słodka naiwności.
Moje włosy na silikonowym detoxie dały mi się nieźle we znaki. Puszyły się bardzo, kręciły w różne strony. Były łamliwe i przesuszone. Z niemalże zazdrością patrzyłam na włosy kobiet, które używały szamponów, odżywek z silikonami. Ich włosy przynajmniej wyglądały na zdrowe, w przeciwieństwie do moich.
No cóż, zawzięłam się jednak bardzo. Olejowałam włosy praktycznie codziennie. Tylko na końcówki nakładałam preparaty zawierającymi lekkie silikony, żeby zabezpieczyć je przed dalszym niszczeniem. Włosy miałam ciągle upięte, bo rozpuszczone nie nadawały się do pokazaniu nawet osobom o mocnych nerwach.
Moje włosy w tym okresie były bardzo krnąbrne. Można powiedzieć, że kpiły sobie z moich starań. Miałam czasami takie chwile, że chciałam polecieć do drogerii po jakiś Dove i dać sobie spokój.
Ale jestem z natury twardzielką, więc przetrwałam cały okres detoxu bez łamania zasad.
Moje włosy na oczyszczenie się z warstw silikonów potrzebowały około 6 tygodni. Po tym czasie zaczęły przyjmować dobre składniki z olejów i naturalnych maseczek. Z każdym kolejnym dniem stawały się coraz bardziej nawilżone i wygładzone.
Teraz jestem już zadowolona ze stanu włosów, choć jeszcze im brakuje do ideału, ale wszystko przede mną :]

Mam nadzieję, że tym postem zmotywowałam kogoś do wytrwania w naturalnej pielęgnacji włosów i pokazałam, że jest wymaga ona wytrwałości, ale na efekty warto poczekać :]

Pozdrawiam,
Szarooka

wtorek, stycznia 24, 2012

22. Placuszki śniadaniowe

 Placuszki śniadaniowe, to jedno z moich ulubionych dan na tą porę dnia. Są proste do wykonania, szybkie i sycące.

Składniki na 9 placuszków:
+ 1 Danio 150g
+ jajko
+ 3 niezbyt czubate łyżki mąki
+ szczypta proszku do pieczenia

Jajko roztrzepujemy, dodajemy Danio. Dokładnie mieszamy. Powoli wsypujemy łyżkami mąkę. Należy uważać, żeby nie porobiły się grudki. Patelnię rozgrzewamy, dajemy troszkę masła lub oleju kokosowego (wyjdzie wtedy bardziej tropikalny smak). Masę nakładamy łyżką. Smażymy na rumiano z obu stron. 
Możemy je podawać z dżemami, owocami. Same są również pyszne. Polecam!

Pozdrawiam,
Szarooka

poniedziałek, stycznia 23, 2012

21. Review: Szampony Alterra

  

 Mój blog nazwałam Gray Eyes Reviews, ale jak do tej pory nie pokusiłam się o dodanie żadnej recenzji. Oczywiście przepraszam za to zaniechanie i w tym poście nadrobię to zamieszczając recenzję szamponów Alterry, których używam i które uwielbiam (Moja pielęgnacja part 2).

W tym momencie używam wersji "Papaja i bambus" oraz ""Migdały i jojoba". Ten pierwszy pachnie słodkimi cukierkami, drugi zaś jak migdałowy olejek do ciasta, który moja mama używała do robienia ciast (ach, te zapachy i smaki z dzieciństwa :]). Ogólnie rzecz ujmując zapachy kojarzą mi się pysznie i myślę, że tak naprawdę to tylko one rozróżniają poszczególne szampony. Produkty nie różnią sięani działaniem ani konsystencją. Używałam tez innych szamponów z Alterry, ale w tym przypadku decydujący głos miał mój nos.
A oto plusy tych szamponów:
+ bardzo dobrze nawilżają. Sądzę, że gdyby moje włosy nie były farbowane i nie miałabym tak głęboko zakorzenionego włosomaniactwa, to mogłaby się obyć bez odżywki raz na jakiś czas.
+ świetnie oczyszczają. Zmywają oleje bez żadnych problemów. Myje włosy dwa razy, czyli nakładam małą porcję szamponu, zmywam i powtarzam jeszcze raz. I to wystarczy.
+  mają idealną konsystencję. Nic nie spływa podczas nakładania na włosy.
+ nie zawierają szkodliwych składników. nie znajdziecie w nich rakotwórczych parabenów, silikonów, olejów mineralnych, parafiny, SLS, SLES.
+ są bardzo delikatne i dla włosów, i dla skóry głowy.
+ niesamowicie się pienią, taką zmysłową, kremową pianą. Czytałam wiele opinii na wizażu  i wiele z nich zarzucało tym szamponom, że trudno się je pieni. Być może jest to spowodowane tym, że włosy przed nałożeniem, nie były wystarczająco zmoczone. Tak się dzieje w przypadku szamponów bez detergentów w składzie. Ja polewam włosy dużą ilością wody zanim nałożę na nie szampon i wtedy wystarczy niewielka ilość produktu, żeby wytworzyć  pianę.
+ nie są testowane na zwierzętach. Ogromny plus :]
+ składniki pochodzą z naturalnych upraw.
+ wydajność.
+ dostępność.
+ cena.
+ czy wspominałam już, że pięknie pachną? :] 

Jak widać jestem tymi szamponami oczarowana. Niby zwykła rzecz, a jednak niesamowita :]


Pozdrawiam,
Szarooka

sobota, stycznia 21, 2012

20. Domowe SPA


Dziś zrobiłam sobie dzień poświęcony urodzie. Miałam wolne, więc zarezerwowałam sobie czas na wykonanie paru "rytuałów".
Dzień zaczęłam od szybkiego prysznica i śniadaniowych placuszków z Danio z owocami (przepis wkrótce). Następnie poszłam do klubu na Magic Bar. Po powrocie zrobiłam sobie peeling za pomocą kawy parzonej, soli i oliwy z oliwek. Jest on bardzo skuteczny. Świetnie złuszcza naskórek. Robi to bardzo dokładnie. Aby umilić sobie czas podczas wykonywania go dodałam do niego odrobinę przyprawy do piernika, która nadaje mu cudownego zapachu, mniam :]. Następnie wmasowałam w ciało oliwkę Babydream. Kolana i łokcie posmarowała kremem Kermuren 10 z mocznikiem, który je wygładza i nawilża na długo.
Buzię speelingowałam bardzo delikatnie za pomocą oliwy oraz soli. Nałożyłam na nią następnie maseczkę aspirynową, którą po kwadransie zmyłam ciepłą wodą. Tak przygotowaną skórę przemyłam hydrolatem oczarowym i nałożyłam olejek arganowy, który od dłuższego czasu zastępuje mi krem do twarzy.
Ponieważ jestem blondynką i mam jasne brwi, pomalowałam je dziś brązową henną z Delii. Najpierw nadałam im kształt za pomocą pesety. Następnie posmarowałam je wazeliną, żeby nie ubrudzić skóry. Hennę trzymam około 7 minut, dzięki czemu kolor wychodzi bardzo naturalnie.
Kolejnym etapem mojego domowego SPA była depilacja za pomocą pasty cukrowej. Ponieważ niedawno wydepilowałam nogi, dziś pozostały mi pachy i bikini. Uwielbiam to uczucie po depilacji pastą, gdy skóra jest taka gładka i napięta.
Ostatnią fazą mojego dnia było wykonanie manicure i pedicure. Wymoczyłam stopy w wodzie z dodatkiem oliwy. Starłam naskórek pumeksem i nasmarowałam Kermurenem. Dłoniom zafundowałam kąpiel w ciepłej oliwie. W skórki wmasowałam olejek rycynowy i również posmarowałam Kermurenem.
Płytki paznokci odtłuściłam zmywaczem z Sensique, nałożyłam jako bazę NailTek II i pomalowałam lakier. Na dłonie Wibo z kolekcji Nude w kolorze 396, a na stopy czerwony Cartice Marilyn &Me. Jako top coat użyłam Pierre Rene Diamonds Drops, który ładnie nabłyszcza i utrwala.
Pewnie zastanawiacie się co z włosami? Postąpiłam tak jak pisałam w moim poprzednim poście :]. Zanim poszłam do klubu nałożyłam na nie olejek kokosowy. W ciągu dnia dokładałam oleju na końcówki. Zmyje go jutro szamponem Altery i nałożę maskę z Biowaxa.
Ufff :]

Pozdrawiam,
Szarooka

piątek, stycznia 20, 2012

19. Moja pielęgnacja włosów (part 3)


Ponieważ ostatnio zima pokazała swoje prawdziwe oblicze, wprowadziłam parę zmian do mojej pielęgnacji i ochrony włosów.

1. Nie wychodzę z domu bez czapki. Chowam pod nią całe włosy. Moja czapka została zrobiona przez moją babcię z naturalnej wełny, dzięki czemu jest bardzo ciepła i nie elektryzuje mi włosów, jak to się dzieje w przypadku syntetycznych włókien.
2. Piorę czapkę ręcznie tylko w delikatnych płynach do prania.
3. Nakładam częściej oleje. Gdy idę do pracy albo na fitness olej wmasowuje we włosy od wysokości ucha i upinam. Mam dzięki temu pewność, że mróz na dworze ani ogrzewanie w pomieszczeniach nie przesuszą ich. Po powrocie do domu zmywam je szamponem, nakładam maskę. Pozwalam włosom naturalnie wyschnąć.
4. Włosy mam cały czas związane. Robię sobie codziennie inne fryzury za pomocą Spin Pins, bądź plotę warkocze. Dużo inspiracji czerpię z kanału LuxyHair, dziewczyny mają naprawdę swietne pomysły. Polecam :].
5. Upinając włosy w "koński ogon" zabezpieczam końcówki za pomocą olejku arganowego lub kokosowego.
6. Nie podkręcam zbytnio ogrzewania. Wolę, gdy w mieszkaniu nie jest gorąco. Nie tylko moje włosy, ale również skóra są za to wdzięczne :]
7. Piję więcej wody.

Pozdrawiam,
Szarooka

wtorek, stycznia 17, 2012

18. Upsss






Mój eksperyment trwa już ponad tydzień i pojawiły się pierwsze efekty kuracji. Hurra!?
Nie do końca są one przeze mnie wyczekiwane, ale biorę je jako pozytyw. A mianowicie zaatakowały mnie pryszcze :/. Z jednej strony mnie to "cieszy", bo to znak, że skóra się oczyszcza z toksyn. A z drugiej jak tu nie straszyć ludzi?
Pojawiły się one na dekolcie, przede wszystkim na twarzy. Jeden dosyć pokaźny wyrósł mi przy nasadzie nosa, co uczyniło mnie niemalże damską wersją Mateusza Damięckiego :]

Z pomocą przyszła mi maseczka aspirynowa, w lekko zmodyfikowanej wersji. Do wykonania potrzebujemy:
+ 2-3 tabletki aspiryny
+ odrobinę wody (potrzebna jest do spulchnienia tabletek)
+ parę kropel olejku rycynowego

W małym kieliszku umieszczamy tabletki i dodajemy odrobinę wody tak, żeby zwiększyły swoją objętość. Rozdrabniamy je łyżeczką i wlewamy olej. Jeżeli z papki wydzieli się woda, to ją odlewamy.
W zależności w jaki sposób używam maseczki, czy na cała twarz czy tez punktowo, trzymam ją odpowiednio 15 minut lub minimum godzinę. Następnie zmywam ciepło wodą delikatnie masując.

Pozdrawiam,
Szarooka

piątek, stycznia 13, 2012

17. Cel uroda, czyli tunning diety (part 2)


Która z nas nie chciałaby mieć jak najdłużej gładkiej skóry bez jednej zmarszczki? Pewnie każda :]
Opóźnić starzenia możemy chroniąc skórę przed wolnymi rodnikami oraz dając jej niezbędne do funkcjonowania związki. Najbardziej naszej skórze są potrzebne zdrowe tłuszcze, które nawilżą i odżywią ją od środka, jak również aminokwasy i składniki mineralne. Ważne jest również wypijanie minimum 1,5 l wody oraz innych napoi.

A oto najważniejsze składniki, które zadbają o kondycję naszej skóry:
+ Kwasy tłuszczowe - omega-3 i omega-6 oraz kwas oleinowy mają działanie nawilżające i przeciwzapalne. Dzięki nim skóra jest elastyczna i sprężysta, zaś ich niedobór powoduje, że staje się ona matowa, szorstka, wiotka. Zaczyna również nadmiernie rogowacieć i pokrywać się zmarszczkami. Pęka na pietach i palcach. Pojawić się może również łupież oraz przebarwienia.
Najrzadszym i najcenniejszy kwasem tłuszczowym jest kwas omega-3 z ryb tłustych. On również nawilża i ogranicza podrażnienia. W związku z tym, że w większości olejów roślinnych przeważają kwasy omega-6, utrudnione jest wykorzystanie kwasu omega-3. Sprzyja to również stanom zapalnym skóry.
Do 'dobrych' omega-6 należy kwas linolowy (jego brak powoduje wypadanie włosów i zapalenie skóry) oraz kwas gamma-linolenowy (łagodzi egzemy).
Zapobiec niedoborom kwasów tłuszczowych możemy wprowadzając do naszej diety: oliwę z oliwek, olej rzepakowy, łososia, makrelę, śledzie, sardynki, tuńczyka, mielone siemię lniane, orzechy włoskie, pestki dyni, tłoczone na zimno oleje.

+ Skwalen - to również związek tłuszczowy. Wchodzi on w skład płaszcza hydrolipidowego skóry. Ma własności antybakteryjne i przeciwgrzybiczne.
Ten składnik znajdziemy przede wszystkim w: amarantusie, oliwkach, oliwie extra vergine, zarodkach pszennych, otrebach ryzowych, tłustych rybach morskich.

+ Cholina - jest to związek budujący błony komórkowe. Bierze on również udział w regulacji międzykomókowej wymiany witamin i minerałów.
Cholinę znajdziemy w: soi i jej przetworach, jajkach, zarodkach pszennych, mięsie, rybach.
 
+ Kwas hialuronowy - to związek, który wiąże wodę w naskórku. W młodej skórze jest go pod dostatkiem, co gwarantuje jej sprężystość i brak zmarszczek. Z wiekiem ilość kwasu maleje. W późniejszym czasie skóra człowieka się starzeje, traci zdolność wiązania wody i powstają zmarszczki. Ten proces przyspieszają promienie UV.
Znajdziemy go w suplementach diety z tym kwasem o krótkich cząsteczkach, ponieważ tylko takie są przyswajane.

+ EGCG - pod tą tajemniczą nazwą znajduje się jeden z najsilniejszych przeciwutleniaczy (jest 100 razy silniejszy od witaminy C i 25 razy silniejszy od witaminy E). Dzięki temu ogranicza powstanie zmarszczek i przebarwień.
Znajdziemy go w białej herbacie, której możemy wypić od 2-6 szklanek parzonej w temperaturze około 70 stopni.

Ciekawostka urodowa!
Nadmiar cukru powoduje utwardzenie naturalnego kolagenu. To sprawia, że skora traci elastyczność.

Pozdrawiam,
Szarooka

czwartek, stycznia 12, 2012

16. Eksperyment


Ostatnio na blogu Oczochmurności przeczytałam, że zaplanowała miesięczny zmasowany atak na swoje włosy.
Czytałam jej posta z uśmiechem na twarzy, ponieważ ja również postanowiłam przeprowadzić taki eksperyment począwszy od 7 stycznia.
Wyjściowa długość moich włosów to 53 cm. W związku z tym, iż moje włosy kpią sobie z moich dotychczasowych prób przyspieszenie ich wzrostu, nie robię sobie nadziei, że tym razem urosną o 4 cm :].

O to mój plan działania na ten miesiąc:
+ drożdże - 1/4 kostki dziennie. Zalewam je wrzątkiem do połowy kubka (krótsza męka) i wypijam bez dodatków.
+ Calcium pantothenicum - biorę po 2 tabletki dziennie. Zaczęłam brać CP w grudniu i zauważyłam, że wypada mi po nim mniej włosów. Ponieważ nie zmierzyłam ich wtedy, trudno mi jest wypowiedzieć się na temat przyrostu. Mam nadzieję, że eksperyment pokaże, że naprawdę działają.
+Skrzypopokrzywa - jeden kubek dziennie mocno zaparzonej. Wracam do niej po miesięcznej przerwie.
+ Jantar - codziennie na noc wmasowany w skalp.
+ wprowadziłam do mojej diety więcej produktów (o ile się da oczywiście :]) wymienionych w tym poście.

Jestem bardzo ciekawa jaki będzie wynik mojego małego eksperymentu jak i również Oczochmurności. Przekonamy się o tym wkrótce.

Pozdrawiam,
Szarooka

niedziela, stycznia 08, 2012

14. Cel uroda, czyli tunning diety (part 1)


Z własnego doświadczenia wiem, że nawet najdroższe kosmetyki nie pomogą, jeżeli nie zadbamy o siebie jedząc odpowiednie rzeczy. Trzeba pamiętać o tym, że skóra i to co z nią związane, czyli włosy i paznokcie są na samym końcu, jeśli chodzi o dostarczanie składników odżywczych. Tą serią postów chce zachęcić do wzbogacenia jadłospisu w składniki pielęgnujące urodę, które są jednocześnie smaczne i lekkie.
Zaznaczam oczywiście, że nie jestem dietetykiem ani nie kształcę się w tym kierunku. Swoją wiedzę zdobyłam czytając różne książki, artykuły oraz popierając to własnymi doświadczeniami.

Na pierwszy ogień pójdą produkty, które pozwolą nam zadbać o włosy (włosomaniactwo górą :]).
Często przyczyną złego wyglądu włosów, poza stresem, czynnikami mechanicznymi i chemicznymi, jest właśnie zła dieta. Ponieważ jak wiemy włos jest martwy, nie ma możliwości odżywienia go od środka. Można to zrobić tylko w chwili gdy formuje się on w mieszku włosowym, dlatego tak ważne jest, żeby dieta była przez cały czas bogata w związki budulcowe i odżywcze.
Najważniejsze składniki wpływające na kondycje naszych włosów to:

+ Witaminy z grupy B - większość z nich łatwo się rozkłada pod wpływem światła i wysokiej temperatury. Dlatego jest ich mało w przetworzonej żywności. Niedoborom witamin z grupy B sprzyja stres, nadmiar białego cukru, białej mąki, używek, jak również dieta wegańska, wegetariańska. Objawy to m.in. wypadanie włosów, pękanie kącików ust, stany zapalne skóry.
Zapobiec niedoborom witamin z B można wprowadzając do naszej diety: nieoczyszczone kasze, pełnoziarniste produkty zbożowe, naturalne płatki, kiełki, zarodki pszenne, orzechy, mleko, jogurt, kefir maślanka, mięso, ryby, owoce morza, nasiona roślin strączkowych, drożdże, ciemnozielone warzywa, żółtka jaj.

+ Krzem - jest to pierwiastek budujący struktury białek skóry, włosów i paznokci. Zatrzymuje w nich również wodę. Zapobiega przedwczesnemu starzeniu. Usuwa podrażnienia i stany zapalne skóry. Ogranicza wypadanie włosów, przyspiesza ich wzrost, wzmacnia paznokcie.
Niedobory krzemu skutkują m.in. rozdwajaniem, łamliwością i wypadaniem włosów, chorobami skóry. Zapobiec temu możemy wprowadzając do diety: liście pokrzywy i mniszka lekarskiego, pełne ziarna, pędy bambusa, cebulę, figi, owoce morza, nasiona roślin strączkowych, warzywa korzeniowe, piwo pilsner (kufelek od czasu do czasu ;]), ciemnozielone warzywa liściaste.

+ Selen - jest to pierwiastek, który działa przeciwutleniająco. Wspomaga odtruwanie z metali ciężkich. Wysoki poziom we krwi zmniejsza ryzyko nowotworów skóry, niski szkodzi mięśniom, kościom, włosom, a objawia się m.in. trądzikiem.
 Zapobiec niedoborom selenu możemy  wprowadzając do diety: orzechy, , pestki, ryby, warzywa kapustne, czosnek, cebulę, grzyby, pełne ziarna, oliwa z oliwek.


Wprowadzając do diety choć cześć produktów, które tu wymieniłam, po niezbyt długim czasie zauważycie poprawę stanu włosów, jak również skory i paznokci. Sądzę, że każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.

Ciekawostka urodowa!
Produkty, które są bogate w witaminę A, mogą pogorszyć stan włosów. Musimy więc uważać z ilością spożywanych marchewek i soku z nich w ciągu dnia.

Pozdrawiam,
Szarooka

sobota, stycznia 07, 2012

13. Raz, dwa, trzy - ćwiczysz Ty


Dziś post nawiązujący do moich postanowień noworocznych. Postanowiłam przedstawić zajęcia fitness na które uczęszczam i mogę polecić.
Do klubu chodzę minimum 4 razy w tygodniu, na różne ćwiczenia. Różnorodność zajęc i ich intensywności w szybkim czasie poprawia sylwetkę i kondycję. Sama po sobie widzę dużą poprawę. Oczywiście nie jestem z mojego ciała zadowolona na 100 %, ale jestem na dobrej drodze :]

Oto ćwiczenia, które polecam:
+ Magic Bar - to moje ulubione zajęcia. Są to ćwiczenia o dużej intensywności. Jest to połączenie treningu siłowego z wytrzymałościowym, co powoduje wyszczuplenie sylwetki i spalanie tkanki tłuszczowej
bez znacznego zwiększenia obwodu mięśni. Do ćwiczeń używa się specjalnych sztang. Według badań naukowych wzmożone spalanie kalorii trwa jeszcze przez 12 godzin (!) po zakończeniu treningu.
+ Spinning - to ćwiczenia na rowerku spinnigowym. Świetnie poprawia kondycję fizyczną oraz pomaga zrzucić nadmiar wagi (12kcal/min!). Zajęcia angażują do pracy wszystkie mięśnie, a w szczególności mięśnie nóg, pośladków i brzucha. Jest to efektywna i co ważne bardzo bezpieczna forma spalania tkanki tłuszczowej. Są to ćwiczenia dla każdego i w każdym wieku.
+ TRX - to ćwiczenia przy pomocy specjalnych lin. Jest to bardzo wszechstronny trening obejmujący wszystkie partie mięśni. Jego zaletą jest możliwość stopniowego dopasowania do możliwości kondycyjnych. TRX jest efektywną metodą  i do tego bezpieczną.
+ Platforma wibracyjna - używam ją po ćwiczeniach, nie zamiast nich :]. Wibrotrening zajmuje mało czasu i polega na wykonaniu zalecanych przez instruktora prostych ćwiczeń. W trakcie ćwiczeń drgania przenoszą się na wszystkie mięśnie, zmuszając je do bardzo intensywnej pracy, spalając przy tym tkankę tłuszczową. Wibracje wpływają również na ścięgna i stawy, wzmacniając je. Eksperci twierdzą, że kwadrans na platformie odpowiada 1,5- godzinnemu treningowi w siłowni. Inne zalety to: poprawa kondycji fizycznej, znikający cellulit (potwierdzam :]), umięśniona sylwetka, mocny kręgosłup wolny od bólów wywołanych siedzącym trybem życia. Ćwicząc regularnie, szybko pozbywamy się podskórnej tkanki tłuszczowej szczególnie na brzuchu, pośladkach, ramionach i udach.

+ Zumba - te ćwiczenia odkryłam ostatnio i się zakochałam :]. Są to zajęcia zainspirowane latynoskimi stylami tańca połączone z aerobikiem. Zumba składa się z prostych kroków i kombinacji ruchów wykonywanych przy energetycznej muzyce, co sprawia, że czujemy się jak na dobrej imprezie :].


Jak widać wybieram ćwiczenia ogólnorozwojowe, po których widać szybko wymierne efekty. Mam nadzieję, że uda mi się zachęcić tym postem choć jedną osobę do wybrania się do klubu i spróbowania.

Pozdrawiam,
Szarooka

czwartek, stycznia 05, 2012

12. Piernikowa kawa


Dzień bez kawy, to dzień stracony :].
Dziś podam przepis na moją ulubioną ostatnio kawę z nutką piernika. Jest to idealny napój w taką pogodę jaka panuje za oknem.

Składniki:
+ 1 szklanka mleka
+ 1 szklanka zaparzonej kawy
+ 1 niezbyt czubatą łyżeczkę przyprawy do piernika
+ spienione mleko, ew. ubita śmietana
+ 2 łyżeczki kakao

Kakao zagotować z mlekiem. Połączyć ze świeżo zaparzoną kawą. Dodać przyprawę do piernika i dobrze wymieszać. Przelać do filiżanek i dopełnić spienionym mlekiem lub śmietaną. Wierzch można posypać odrobiną kakao.

Smacznego,
Szarooka

wtorek, stycznia 03, 2012

11. Pieprzykolandia


Mam pieprzyki wszędzie :] Na twarzy, plecach, rękach, nogach. Wszędzie. Jest ich ponad setka!

Uważam, że wyglądają uroczo przy głęboko wykrojonych bluzkach, ale mogą okazać się naprawdę zdradliwe. Raz na rok sprawdzam je u dermatologa czy nie dzieje się z nimi coś niepokojącego.
Postanowiłam napisać tego posta, ponieważ każdy ma jakieś pieprzyki, a teraz jest bardzo dobra pora na rozprawienie się z nimi.
Na początek należy ustalić jaką zmianę mamy na skórze.
- Piegi to przebarwienia, pojawiające się na skórze wraz ze wzrastającym działaniem promieni słonecznych, czyli na wiosnę i w lecie.
- Znamiona płaskie towarzyszą nam od dziecka i nie powodują żadnych dolegliwości. Rzadko bywają zaczątkiem nowotworu. Są drobne, jasno - lub ciemnobrunatne i pojawiają się często pod wpływem promieniowania słonecznego.
- Znamiona wypukłe to tzw. pieprzyki. Ich kolor waha się od tonacji skóry do ciemnego brązu. Najwięcej takich znamion barwnikowych przybywa w wieku 20-30 lat, więc jeśli ostatnio zaobserwowałaś u siebie pojawianie się pieprzyków - nie ma się czego bać!

Znamiona warto kontrolować samodzielnie i co jakiś czas u lekarza. Gdy jednak zaczynają się powiększać, zmieniać kolor, fakturę warto wybrać się do dermatologa i zbadać dermaskopem, żeby wykluczyć nowotwór.
Zwiększyć ryzyko wystąpienia nowotworu skóry, czyli czerniaka mogą: rude włosy, jasna karnacja, występowanie tego nowotworu w rodzinie, częste korzystanie z solarium czy kąpieli słonecznych. Tylko na to ostatnie można zaradzić używając na słońcu kremów z filtrami, nosząc kapelusze i nie przesadzając z opalaniem.
W przypadku, gdy lekarz uznał jakieś znamię za niebezpieczne lub które my za takie uważamy - chociażby często drażnione, np. przez fiszbiny albo ramiączka stanika, warto pokusić się o interwencję chirurgiczną.

Sama dwa miesiące przeszłam taki zabieg. Usunęłam trzy znamiona z pleców, ponieważ były zlokalizowane w okolicach zapięcia stanika i paska od spodni. Naprawdę nie ma się czego bać, warto zaufać doświadczonemu lekarzowi. Po zabiegu zostały mi małe blizny, których już prawie nie widać.

Ciekawostka urodowa!
Niedawno odkryto, że u ludzi, którzy mają dużo pieprzyków, istnieje mniejsze ryzyko zachorowania na osteoporozę - mają oni większą gęstość kości, a ich skóra dłużej się starzeje. Pieprzyki nie wiążą się więc tylko z zagrożeniem, ale niosą ze sobą pewne korzyści.

Pozdrawiam,
Szarooka

niedziela, stycznia 01, 2012

9. Postanowienia, czyli silna wola w akcji


Moje postanowienia na kolejne 365 dni. Kolejność jest jak najbardziej przypadkowa :]

+ Zapuścić włosy minimum do talii i doprowadzić je do stanu idealnego.
+ Więcej ćwiczyć! O jesieni poprzedniego roku udało mi się ćwiczyć na siłowni po 3 razy w tygodniu. Teraz chciałabym zwiększyć tą ilość i doprowadzić ciało do idealnej kondycji.
+ Gotować codziennie. Pomimo tego, że to moja pasja, nie zawsze znajdowałam czas, żeby przyrządzić posiłek.
+ W nawiązaniu do wcześniejszego punktu: zdrowiej się odżywiać.
+ Bardziej zadbać o skórę ciała.
+ Częściej malować paznokcie.
+ Kupować i czytać więcej książek.
+ Skończyć kursy zaczęte w poprzednim roku i zacząć nowe (uwielbiam się uczyć :]).

To główne punkty mojego planu. Troszkę ich dużo, ale wierzę, że zrealizuje wszystkie :]

Pozdrawiam,
Szarooka