czwartek, marca 21, 2013

65. Review: Alterra Balsam do ust z ekstraktem z rumianku

 


Przedstawiam moją ukochaną pomadkę pielęgnacyjną. Na większości blogów były już wpisy o niej, ale ja też postanowiłam podzielić się moimi odczuciami na jej temat.
Jak większość produktów Alterry ta pomadka mnie nie zawiodła, a nawet stała się moim KWC i nie wyobrażam sobie dnia bez niej. Świetnie nawilża i natłuszcza usta, ale bez wrażenia, że wysmarowałam się kawałkiem smalcu (wiecie o co mi chodzi ;]). Ten efekt utrzymuje się u mnie około dwóch godzin, co jest super wynikiem, bo pracuje w klimatyzowanym pomieszczeniu z zamontowanymi lampami halogenowymi (ma to ogromny wpływ na poziom nawilżenia, również włosów i skóry). Sztyft jest dosyć twardy, co zapewnia większą wydajność, ale pod wpływem ciepła łatwo się topi i gładko sunie po wargach. Po aplikacji praktycznie jest niewyczuwalna, daje ładne, naturalne satynowe wykończenie i lekko rozjaśnia usta, co ja - właścicielka dość mocnego koloru ust - cenię. Równomiernie schodzi i nie zostawia białych kresek. Skład ma bajeczny, jedynie do czego mogłabym się przyczepić to brak filtra. Wiem, że wiele osób narzeka  na zapach tej pomadki, według mnie jest on przyjemny i lekko rumiankowy.
Ta pomadka jest świetnym podkładem pod kosmetyki kolorowe, a wraz z błyszczykiem Essence tworzyła powłokę nie do zdarcia, nawet dla mroźnego wiatru, zimna, zapewniając mi komfort podczas długich zimowych spacerów z moim psem.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie poszukała innych zastosowań dla tej pomadki i znalazłam dwa. Okazuje się, że ten sztyft świetne sobie radzi z wysuszonymi skórkami przy paznokciach. Ładnie je odżywia i zabezpiecza, dzięki niemu też przestały się zadzierać. Stały się miękkie i delikatne. Drugim zastosowaniem , jest ochronna skóry przed zabarwieniem, gdy kładę hennę na brwi i rzęsy. Wcześniej używałam do tego wazelinę, ale po niej czasami wyskakiwały mi krostki, więc musiałam poszukać czegoś innego.
Nie myślcie jednak, że używam do tego tego samego sztyftu co do ust. Przetopiłam pomadkę w kąpieli wodnej i wlałam ją do pojemniczka, który możemy kupić w Rossmannie. Dzięki temu nie mam obaw, że pomylę się w tym, którą pomadkę używam do czego.

A Wy co myślicie na temat tego balsamu? A może macie jakiś inny ulubiony?

Pozdrawiam,
Szarooka

wtorek, marca 05, 2013

64. Tarczyco, I hate You! (part 1)

So, so much...Tarczyca to mały, ale bardzo upierdliwy organ, mogą się o tym przekonać osoby, które mają z nią problemy. Niestety mnie rownież to dotyczy, O tym, że choruje na zapalenie tarczycy, czego konsekewncją była jej niedoczynność, dowiedziałam się około 2,5 roku temu przy okazji badań wykonywanych w szpitalu. Na ich podstawie stwierdzono u mnie chorobę autoimmunologiczną. Zalecono mi wizytę u endokrynologa. Miałam na tyle szczęścia, ze trafiłam na lekarkę, która ma dużą wiedzę i podchodzi po ludzku do pacjenta, a to nie jest niestety standard wśród lekarzy. Pani doktor przeprowadziła ze mną szczegółową rozmowę, która wskazała, że mam typowe objawy dla niedoczynności tarczycy, a mianowicie:

- zwiększona masa ciała - pomimo zdrowego trybu życia, odpowiedniego jedzenia i ćwiczeń nie byłam w stanie zbić masy ciała, a każdy grzech słodyczowy szedł automatycznie w moje cztery litery :];
-  ile był nie spała czy też nie wypoczywała to i tak czułam się zmęczona, miałam problem z tym, żeby się skoncentrować na jednej rzeczy i często o czymś zapominałam;
- było mi tez często zimno i łatwo marzłam (pomimo otulającej warstewki tłuszczu :]);
- miałam suchą skórę o bladym odcieniu;
- dotknął mnie również niestety objaw brudnych kolan;
-  miałam suche , łamliwe i wypadające włosy;
- głos mi się lekko obniżył (prawie jak u radiowca).

Pani doktor zaleciła mi kompleksowe badania krwi i usg tarczycy, które potwierdziły, że mam chorobę Hashimoto, czyli mój organizm kolokwialnie mówiąc zjada maja tarczyce i mam już jej niedoczynność. Dostałam lek Euthyrox 25, który miał uzupelnić brak hormonów w moim organizmie. Oczywiście jak mogłam się tego spodziewać przybrałam na wadze w ciągu około 2 tygodni jakieś 3 kilo. Może to si wydawać nie dużo, ale jak ktoś ma 161cm wzrostu i waży około 58 kilo, to nawet tak małe przytycie w tak krótkim czasie miało bardzo zły wpływ i na mój organizm, i na mnie.
Przez półtora roku próbowałyśmy z Panią doktor unormować moją tarczycę, co jest trudnym i długotrwałym procesem. W tym czasie zmieniałyśmy dawkę leku w oparciu o comiesięczne badania, by była jak najlepiej dopasowana do bieżących potrzeb. Niestety w tym czasie dochodziło do zaostrzenia mojego stanu i z niedoczynności moja tarczyca dochodziła do nadczynności. Odbijało się to na moim ciele i organizmie. Chudłam parę kilo bez zmiany mojej diety i ćwiczeń, następnie znów przybierałam na wadze, również bez powodu. Włosy mi wypadały, by za chwilę przetłuszczać się bardziej niż zwykle. Skóra się przesuszałam, objaw brudnych kolan również się nasilał okresowo. Eh...
Na szczęście ten czas mam już za sobą, od ponad roku działanie mojej tarczycy się unormowało. Przyjmuje najmniejszą dawkę leku, czyli Euthyrox 25. Chodzę na konsultację i badania raz na 3 miesiące. Jest dobrze :]
Po tym jak udało mi się doprowadzić tarczycę do porządku, zajęłam się usuwaniem negatywnych skutków wahań wagi, problemów z włosami i skórą, ale o tym w kolejnej części.

Jak Wam podoba się taki temat? Miałyście podobne problemy co ja?

Pozdrawiam,
Szarooka