sobota, lutego 25, 2012

34. Trzymam mocno kciuki, czyli rozdanie u Ekocentryczki

Oto produkty, którymi Ekocentryczka kusi w swoim rozdaniu. Jak dla mnie same łakocie. Zapraszam do udziału.

Pozdrawiam,
Szarooka

33. Review: Babydream fur Mama, Olejek do pielęgnacji ciała





Zaczęłam używać tej oliwki ponad rok temu, gdy dostałam okropnej alergii skórnej. Na ciele miałam czerwone plamy, które później zmieniły się w łuszczące, suche miejsca (łee!). Ponieważ żadne balsamy ani kremy nie pomagały, kupiłam właśnie tą oliwkę. I to był strzał w dziesiątkę! Szybko uporałam się z moją skórą i a ten mały cudotwórca zagościł na stałe w mojej łazience.

Przez ten czas znalazłam wiele zastosowań dla tej cudownej oliwki:
+ do olejowania włosów i zabezpieczenia końcówek.
+ do ciała po prysznicu.
+ do masażu bańkami chińskimi (super na cellulit).
+  do oczyszczania twarzy w metodzie OCM.
+ do peelingów twarzy i ciała.
+ do kąpieli, ale to okazjonalnie.
 Dzięki niej można ograniczać ilość kosmetyków w pielęgnacji do rozsądnego minimum.

Do zalet tej oliwki należą:
+ bardzo dobrze nawilża.
+ bardzo ładny, pudrowy zapach. Zmysłowy i otulający.
+ wchłania się dość szybko.
+ przyjemna konsystencja.
+ łagodzi podrażnienia.
+ super wydajność. Opakowanie starcza mi na ponad miesiąc przy tak wielu zastosowaniach :]
+ pięknie napina i wygładza skórę.
+ fajnie opakowanie z 'niekapkiem'.
+ prosty, skuteczny skład.
+ cena.

Wad nie zauważyłam.

Mogę ją jak najbardziej polecić, szczególnie dla osób, które mają suchą skórę i włosy. Oraz dla takich, lubią tak jak ja produkty wielofunkcyjne.

Pozdrawiam,
Szarooka

niedziela, lutego 19, 2012

31. Working out

Motywacja i prawidłowa technika są najważniejsze niezależnie od tego ile razy w tygodniu ćwiczysz i jaką dyscyplinę. Wiele osób narzeka, że pomimo tego, że wylewają na siłowni/w klubie siódme poty, nie widzą wymiernych efektów.
Ja też tak miałam, ale dałam sobie chwilę, przemyślałam to jak ćwiczę i doszłam do paru wniosków, które wprowadzone w życie sprawiły, że treningi zaczęły przynosić niesamowite efekty :]

1. Ćwicz z głową. Nie zostawiamy naszego umysłu za drzwiami sali treningowej, o nie. Nie możemy ćwiczyć bezmyślnie i mechanicznie. Takie podejście pewnie pomoże przeżyć trening, ale nie da nam poprawy. Ja podczas ćwiczeń cały czas myślę o tym jak wykonuje dane ćwiczenie, jak pracuje moje serce, mięśnie. Dzięki temu znam moje możliwości i mogę się z treningu na trening rozwijać.
2. Trenuj przed lustrem. Jest to ważne na początku. Dzięki temu widzisz jak wykonujesz dane ćwiczenie, możesz na bieżąco korygować postawę, obciążenie mięśni.
3. Wsłuchaj się w swoje ciało, to ono powie Ci ile powtórzeń masz wykonać. Żeby schudnąć lub też zwiększyć masę mięśniową, powinnyśmy czuć zdrowe zmęczenie po wykonaniu serii, czyli czuć, że mięśnie zostały doprowadzone do skraju wyczerpania bez przekraczania granicy bólu.
4. Ćwicz poprawnie, cały czas sprawdzaj swoją postawę i na bieżąco koryguj. Jeżeli nie jest się pewnym czy dobrze wykonujemy dane ćwiczenie najlepiej spytać trenera jak powinno się wykonywać i poprosić o ewentualne skorygowanie sylwetki.
5. Wierz w siebie :] nie możemy być zbyt surowi wobec siebie ani niecierpliwi, gdy nie wszystkie ćwiczenia wychodzą od razu. Na pewno następnym razem będzie dużo lepiej.

Pozdrawiam,
Szarooka

poniedziałek, lutego 13, 2012

30. TAG: Nigdy nie wychodzę z domu bez...

Dziś miałam zamieścić troszkę inny post, ale przemiła Ania mnie otagowała (pewnie było to spowodowane moim komentarzem pod jej postem :]). Na szczęście nie musiałam się długo zastanawiać, co targam ze sobą dzień w dzień w mojej przepastnej torbie.

A o to moje konieczności:
1. Okulary przeciwsłoneczne i korekcyjne (jestem krótkowidzem :]). Moje okulary przeciwsłoneczne to klasyczne awiatory z Polaroida, oprawki korekcyjnych mam ą z firmy Henri Lloyd. Obydwie pary są okularami polaryzacyjnymi, dzięki czemu redukują odblaski, wzmacniają kontrast i sprawiają, że oczy się mniej męczą. Mają oczywiście filtry przeciwsłoneczne. Jest to dla mnie bardzo ważne ponieważ, mam wrażliwe oczy. Wcześniej zanim kupiłam te dwie pary często dostawałam różnego rodzaju zapaleń. Mogę polecić je jak najbardziej, choć są drogie, to jednak warto w nie zainwestować, bo posłużą nam lata :]
2. Telefon. Posiadam Nokię E71, która jest moim osobistym Centrum Zarządzania Wszechświatem. Poza słuchaniem muzyki (nałóg :]),wysyłaniem smsów, dzwonieniem, służy mi do robienia robieniem zdjęć naprawdę dobrej jakości, sprawdzania poczty i miliona innych rzeczy.
3. Kolczyki i zegarek. Często zdarza się, że w drodze do pracy mój zegarek nie gości na moim nadgarstku (prawym zresztą), ale w mojej torbie zaplątany w inne rzeczy. Podobnie dzieje się z kolczykami. Może wyda się Wam to śmieszne, ale mam zawsze wrzuconą do kosmetyczki parę awaryjnych kolczyków, na wypadek, gdybym nie zdążyła ich założyć rano. Bez nich czuje się nieswojo :]
4. Produkty do ust. Zawsze mam ze sobą jakiś balsam do ust, obecnie wykonany osobiście przeze mnie naturalny kremik, błyszczyk - dziś miałam ten z firmy Hean, o którym pisałam tu oraz pomadkę z Essence w kolorze - All about cupcakes.
5. Olej arganowy, który jest dla mnie od dłuższego czasu cudotwórcą. Używam go do twarzy i włosów, gdy tylko poczuje, że potrzebują nawilżenia. W mojej torebce mieszka sobie w buteleczce z pompką z serum wzmacniającego A+E z firmy Biovax. Jest to bardzo wygodny i poręczny sposób, by mieć ten olejek zawsze pod ręką. (Niedługo zamieszczę post opisujący cudowne działanie tego olejku)

To by były wszystkie rzeczy, które mi zawsze towarzyszą. Jestem bardzo ciekawa co Wy zabieracie ze sobą, gdy wychodzicie z domu. Jeżeli chcecie o tym napisać, to zapraszam :]

Pozdrawiam,
Szarooka

sobota, lutego 11, 2012

29. Brokułowa pychota

Tak nazywam moją ulubioną sałatkę z brokułów. Jest przepyszna, zdrowa i szybka. Brokuły są bogactwem różnych witamin, min.C, A, PP, B. Zawierają w sobie także magnez, fosfor, żelazo, wapń. Wpływają pozytywnie na odporność, więc warto jeść je w zimie.

Składniki:
1 brokuł
150 g serka feta
1/2 jogurtu naturalnego, najlepiej greckiego
garść łuskanego słonecznika

Brokuły należy pokroić je. Najlepiej rozdzielić nóżki od różyczek, a następnie obrać nóżko- łodygę i pokroić na niewielkie części. W razie potrzeby podzielić różyczki na mniejsze części.
Tak przygotowanego brokuła  gotujemy na parze na półtwardo (jest dużo smaczniejszy niż gotowany w wodzie). Słonecznik prażymy na suchej patelni na kolor jasno brązowy. Fetę kroimy w drobną kostkę.
Tak przygotowane składniki wsypujemy do miski, dodajemy jogurtu i mieszamy. Tadam :]

Smacznego,
Szarooka

wtorek, lutego 07, 2012

28. Eksperyment - podsumowanie

Nadszedł czas podsumowania mojego małego eksperymentu, który zaczął się dokładnie miesiąc temu. Niestety plan uległ modyfikacji. Tak naprawdę tylko picie drożdży było przeze mnie konsekwentnie stosowane.

Co się więc zmieniło?
+ brałam Calcium pantothenicum tylko przez 3 tygodnie, ponieważ skończyło mi się w międzyczasie i okazało się, że nie ma nigdzie. Podejrzewam, że po prostu stado włosomaniaczek przetoczyło się przez moje miasto i wykupiło wszystkie opakowanie, tylko usłyszało o jego cudownych właściwościach :]
+ skrzypowitę piłam praktycznie codziennie z malutkimi wyjątkami.
+ Jantar wmasowywałam w skalp tylko po myciu, czyli co drugi dzień.
+ stosowałam pielęgnacje opisaną w tym poście.

Wiem, wiem...nie postarałam się, ale poprawie się w następnych miesiącach, ponieważ będę kontynuować eksperyment dalej. Jest to spowodowane tym, że moje włosy urosły o 1,8 cm! Jak dla mnie niesamowity. Włosy poza tym się wzmocniły, mniej wypadają oraz mam dużo "baby hair".

A jak Wasze wyniki? Jestem bardzo ciekawa :]

Pozdrawiam,
Szarooka

sobota, lutego 04, 2012

27. Uubiony peeling





Dziś chciałam się podzielić moim przepisem na peeling do ciała. Nie jest to receptura jakoś bardzo oryginalna, pewnie większość z Was pomyśli: "Phi, takiego peelingu używam od zawsze", ale mam on to co lubię najbardziej, czyli nieziemski zapach! Do tego bardzo dobrze radzi sobie z martwym naskórkiem, dokładnie go usuwając, a przy tym nie drażni i przesusza mojej suchej skóry.

Składniki:
+ 2 garście soli kuchennej (nie używam gruboziarnistej, bo jest dla mojej skóry zbyt ostra)
+ czubata łyżka kawy mielonej
+ żel pod prysznic Alterra "Borówka i Wanilia"

Składniki mieszamy w małej miseczce, dodając tyle żelu, żeby otrzymać dość gęstą pastę.
Oczywiście peeling nakładamy na wilgotną skórę. Masujemy okrężnymi ruchami w kierunku serca, zwracając szczególną uwagę na kostki, kolana i łokcie. Następnie zmywamy letnią wodą.

Banalne prawda :], ale ten peeling ma same zalety:
+ ujędrnia skórę i ją napina, pomaga pozbyć się tzw. 'pomarańczowej skórki' (brrr).
+ delikatnie i dokładnie usuwa stary naskórek, odsłaniając nową gładką skórę.
+ jednocześnie peelinguje i myje.
+ nakładane później preparaty lepiej się wchłaniają i lepiej działają. Ja po tym peelingu używam oliwki Babydream, która jest świetna (recenzja wkrótce).
+ peeling rozpieszcza nasze zmysły nieziemskim zapachem. Wyobraźcie sobie połączenie zapachu kawy, wanilii i borówek...mniam. Ta kompozycja uzależnia. Szkoda, że nie ma takich perfum na rynku :]. I znów pokazałam, że jestem zapachową fetyszystką :] no trudno.

Pozdrawiam,
Szarooka