piątek, kwietnia 13, 2012

40. Raz, dwa, trzy - ćwiczysz Ty (part 2)


Dziś kontynuacja posta, w którym przedstawiłam zajęcia fitness na które uczęszczam. Moim ulubieńcem od tamtej pory stał się TRX, którego niedługo opiszę w osobnym poście.
Nadal chodzę na zajęcia minimum 4 razy w tygodniu, ale ostatnio dołączyłam do nich siłownię. Przez długi czas nie mogłam się zdecydować na tą formę aktywności, pamiętając moje szkolne doświadczenia (niedouczony nauczyciel + źle dobrane ćwiczenia = niechęć na parę lat). Ostatnio jednak się zmobilizowałam, ponieważ odkryła niedaleko mnie małą siłownię, przeznaczoną tylko i wyłącznie dla kobiet.
Pierwsze zajęcia miałam z trenerką, która na początek zebrała ode mnie wywiad, następnie mnie zważyła, ustaliła ilość tkanki tłuszczowej, mięśniowej oraz wody w moim organizmie.
Po takim wstępie miałam rozgrzewkę oraz test wydolnościowy na bieżni połączony z lekkim biegiem dla podniesienia tętna, który pokazał, że ćwiczenia nie poszły na marne :]
Następnie trenerka pokazał mi po kolei wszystkie przyrządy i ich zastosowanie. Przez cały trening sprawdzała obciążenia, postawę ciała, dzięki czemu miałam świadomość jak ćwiczyć, na co mam zwracać uwagę. Potem już tylko ćwiczenia rozciągające, platforma wibracyjna i sesja w saunie.
Po taki treningu czułam się jak nowonarodzona :]
Według mnie tak powinien wyglądać idealny pierwszy trening na siłowni. Dzięki niemu uzyskałam świadomość tego jak należy ćwiczyć, ile powtórzeń mam wykonywać, aby uzyskać pożądany efekt. Nie taka siłownia straszna jak ją malują :]

Pozdrawiam,
Szarooka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz